*Rosalinde's Pov*
Dzień w szkole minął jak zwykle, a teraz muszę iść znowu do klubu. Kiedy weszłam do środka pięciu gości znów było na tych samych miejscach, był z nimi jeszcze jeden czarnoskóry. Przełknęłam ślinę i podeszłam do baru, a tam stała dość ładna czarno włosa dziewczyna.
-Hej jestem Camila, a ty pewnie Rose?-uśmiechnęła się do mnie i podała mi rękę.-Też jestem kelnerką, a Dominic za chwile przyjdzie.-przytaknęłam jej.
-Obsłużyłaś już ich?-spytałam.
-Nie, dopiero przyszli, właśnie idę.-powiedziała i zabrała notes, a po chwili wrócił Dominic.
-Hej.-uśmiechnęłam się do niego, a kiedy chciałam odpowiedzieć usłyszałam głos Camili skierowany w moją stronę.
-Zbierz zamówienie.-powiedziała, a kiedy się do niej odwróciłam była cała mokra.
-Co się stało?-spytałam zaskoczona.
-Najpierw mnie zwyzywali, a potem oblali wódką.-powiedziała wściekła i poszła na zaplecze. Chciałam do niej iść, ale musiałam zebrać zamówienia. Niepewnym krokiem ruszyłam do stolika.
-Co mogę podać?-spytałam.
-Ciebie.-odpowiedział Evil, a ja nie wiedziałam co zrobić.
-Przykro mi, ale nie podajemy tego.-odpowiedziałam próbując brzmieć normalnie.
-To samo co wczoraj.-powiedział jeden z nich, a ja szybko odeszłam od stołu, po czym kiedy dałam kartkę z zamówieniem Dominicowi poszłam do Camili.
-Nic ci nie jest?-zapytałam z troską.
-Spoko. Przyzwyczaiłam się.-westchnęła, a ja podeszłam do niej.
-Dlaczego ci to zrobili?
-Evil był zły, że to nie ty.-odpowiedziała i na mnie spojrzała.-Co tu robisz?
-Pracuje..
-Nie. Chodzi mi o to, że wyglądasz na grzeczną dziewczynkę i nie rozumiem czemu tu trafiłaś.
-Nie chce o tym mówić, po prostu potrzebuje pieniędzy jak każdy.-nie chciałam zdradzić jej szczegółów, bo jej nie znam, ale też dlatego, że nikt nie wie w jakiej sytuacji jestem.
-Dobrze. Wracajmy do pracy.-pokiwałam głową i wróciłyśmy do Dominic'a, a ja zaniosłam drinki.
-Nie powinnaś być teraz w domu?-spytał czarnoskóry, ale to zignorowałam, popełniłam jednak błąd, bo po chwili przycisnął mnie mocno do ściany i mocno ścisnął nadgarstki.
-Pytałem o coś.-kiedy chciałam mu odpowiedzieć upadłam na podłogę, bo Evil uderzył go w szczęke.
-Nie dotykaj jej.-warknął, a kiedy chłopak podniósł głowę miał rozściętął wargę. Evil kopnął go z całej siły, a tamci nawet nie zareagowali tylko przyglądali się wszystkiemu.
-A teraz ją przeproś.-zażądał Evil, a chłopak wstał z podłogi na której była jego krew i wyciągnął do mnie rękę, aby pomóc mi wstać, ale znów dostał cios od Evil'a.
-Mówiłem żebyś jej nie dotykał.-warknął przeraźliwym głosem. Znów podniósł się z podłogi na której było jeszcze więcej krwi.
-Przepraszam.-wyjąkał, a ja pokiwałam głową i wstałam odchodząc od nich. Ta sytuacja była bardziej niż chora. To co zobaczyłam było przerażające. Nie chciałam mieć nic wspólnego z nimi.
-Rose? Wszystko gra?-zapytała Camila łapiąc moją rękę.
-Nie wiem.-odpowiedziałam i spojrzałam na Evil'a który patrzył na mnie.
-Nie najlepiej się czuję, wiem że to dopiero mój 2 dzień, ale czy mogę, wziąć sobie wolne? Odpracuje jutro.
-Jasne, idź.-powiedziała troskliwie Camila, a ja poszłam na zaplecze się przebrać ze ździrowatych ubrań.
-Do zobaczenia.-powiedziałam i wyszłam. Było jeszcze jasno. Postanowiłam iść na piechotę, a nie jechać autobusem. Do uszu włożyłam słuchawki i ruszyłam do domu. Po chwili zauwarzyłam, że chłopak w kapturze za mną idzie przez jakiś czas. Przyśpieszyłam, a on zrobił to samo, aż w końcu zaczęłam biec. Gonił mnie, a mi zaczynało już brakować sił. Był coraz bliżej mnie, łzy niekontrolowanie zaczęły spływać mi po policzkach przez co jeszcze trudniej było złapać mi oddech. W końcu poczułam jak mocno mnie do siebie przyciąga, a jego ręka zakryła mi usta. Zaczęłam się szarpać, ale na marne.
-Rodzice ci nie mówili, żeby nie przychodzić na Bronx?-spytał szyderczo. Po chwili zaczął mnie rozbierać, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać i zaczęłam krzyczeć.
-Kurwa i tak cię nikt nie usłyszy!-krzyknął. Byłam już w samej bieliźnie, a mój umysł mówił mi, że to już koniec. Po chwili usłyszałam strzał, a wtedy zobaczyłam dziurę w czole faceta. Przerażona pisnęłam i odepchnęłam go od siebie. Z innej ulicy wyszedł chłopak z pistoletem. To był Evil. Zaczęłam trząść się ze strachu. Kiedy był wystarczająco blisko zdjął z siebie bluzę i założył mi ją po czym podniósł mnie i zaczął gdzieś nieść. Strach sparaliżował całe moje ciało. Nie odezwał się do mnie, ani ja do niego. Chwilę później wsadził mnie do samochodu na miejsce pasażera i zapiął mi pas. Podciągnęłam nogi pod brodę. On obszedł samochód i usiadł na miejscu kierowcy po czym spojrzał na mnie. Pewnie wyglądałam okropnie przez rozmazany makijaż od łez, dlatego spuściłam głowę.
-I tak jesteś piękna.-odezwał się swoim zachrypniętym głosem i ruszył. Nie miałam odwagi żeby się odezwać. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy pod mój dom. Odpięłam pas.
-Dziękuję.-szepnęłam niepewnie się do niego odwracając. Patrzył na mnie, a lekki uśmiech wdarł się na jego usta. Wyszłam z samochodu i ruszyłam w stronę drzwi. Nie odjeżdżał, dopiero kiedy weszłam do środka. Po chwili osunęłam się po drzwiach. Nigdy nie zapomnę przestrzelonej głowy mężczyzny na wylot. Zaczęłam płakać, nawet jeśli chciał mnie zgwałcić nie chciałam żeby umarł. Bałam się każdej minuty. W mojej głowie był cholerny horror, którego nie mogłam opanować. Widziałam dzisiaj tak wiele. Powoli wstałam z podłogi i zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam do lustra. Cały makijaż był rozmazany. Szybko weszłam na górę. Chciałam już rzucić się na łóżko i wmówić sobie, że to nie stało się naprawdę, ale nie umiałam. Weszłam do łazienki i zmyłam cały makijaż po czym wzięłam prysznic. Nie wiem czemu, ale znów założyłam jego bluzę i wyszłam z łazienki. Wtuliłam się do poduszki i poczułam jego zapach. Był cudowny, nie mogłam przestać go wdychać. Zamknęłam oczy i zobaczyłam jego. Szybko je otworzyłam. Nie powinnam o nim myśleć. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Szef, jęknęłam muszę mu się wytłumaczyć.
-Halo?
-Rose...nie obudziłem cię?-spytałam miłym głosem po czym przełknął ślinę jakby ktoś mu groził.
-Nie..przepraszam, że tak szybko wyszłam ja..-nie dał mi dokończyć.
-W porządku nie po to dzwonie.-zmarszczyłam brwi.
-Więc o co chodzi?
-Zwalniam cię.-moje oczy o mało nie wyleciały z orbity.
-Co?! Nie może mi pan tego zrobić! Potrzebuje tej pracy..obiecuję, że więcej się to nie powtórzy...
-Przykro mi..-powiedział po czym usłyszałam jego wrzask, a telefon się urwał. Momentalnie się podniosłam nie wiedząc o co chodzi. To był jakiś cholerny żart? Co mu się stało? Był zdenerwowany i jego krzyk, był przerażony. Nie wiedziałam co zrobić. Po prostu założyłam dżinsy i ruszyłam na najbliższy przystanek...
-Rose...nie obudziłem cię?-spytałam miłym głosem po czym przełknął ślinę jakby ktoś mu groził.
-Nie..przepraszam, że tak szybko wyszłam ja..-nie dał mi dokończyć.
-W porządku nie po to dzwonie.-zmarszczyłam brwi.
-Więc o co chodzi?
-Zwalniam cię.-moje oczy o mało nie wyleciały z orbity.
-Co?! Nie może mi pan tego zrobić! Potrzebuje tej pracy..obiecuję, że więcej się to nie powtórzy...
-Przykro mi..-powiedział po czym usłyszałam jego wrzask, a telefon się urwał. Momentalnie się podniosłam nie wiedząc o co chodzi. To był jakiś cholerny żart? Co mu się stało? Był zdenerwowany i jego krzyk, był przerażony. Nie wiedziałam co zrobić. Po prostu założyłam dżinsy i ruszyłam na najbliższy przystanek...
_______________________________________________
No trochę się tu dzieje :o Akcja toczy się szybko wiem xd próbuje trochę zwolnić, ale to jest silniejsze ode mnie. Mam nadzieje, że rozdział i tak wam się podoba :) Wasze komentarze są takie słodkie x Postanowiłam zmienić trochę sens tego opowiadania, ale to nie będzie miało żadnej różnicy w tym co pisałam do tej pory :p Bohaterką jest teraz Barbara :) 😊 Jak myślicie kim jest Evil? Co to za gang? Wymyślacie już jakieś swoje teorie na temat tego dlaczego Evil tak bardzo interesuje się Rose? :p
Jeśli czytasz proszę skomentuj :)