*Roselinde's Pov*
Autobus zatrzymał się przed barem. Powoli weszłam do środka. Było pusto i ciemno co mnie zaskoczyło. Rozejrzałam się na boki, a po chwili usłyszałam hałas. Schowałam się za stolikiem, a z zaplecza wyszło 3 mężczyzn. Drgnęłam kiedy zobaczyłam, że Camil jest nieprzytomna. Chcąc podejść bliżej potknęłam się o schodek i sturlałam przed nogi jednego z nich, a kiedy uniosłam głowę ujrzałam zaskoczonego Evil'a. Po chwili podniósł mnie i przewiesił przez ramie. Zaczęłam krzyczeć i się szarpać. On jednak wyniósł mnie z pomieszczenia i skierował się w stronę samochodu. Kiedy wsadził mnie na tylne siedzenie i zablokował drzwi, łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Co on zamierza teraz ze mną zrobić? Okrążył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.
-Ej mała nie bój się.-odwrócił się do mnie i lekko uśmiechnął.-Nadal masz moją bluzę.-lekki rumieniec wkradł się na moją twarz przez co spuściłam głowę. Po chwili odpalił silnik i ruszył.
-Co zrobicie z Camil?-spytałam szeptem.
-Nic..nie martw się..to zwykła dziwka.-wzruszył ramionami.
-Nie jest dziwką.-powiedziałam głośniej i odważniej.
-Znasz ją jeden dzień i serio uważasz, że nie jest? Po tym gdzie pracuje można poznać jaka jest.-nic nie odpowiedziałam. Czyli ja też byłam dla niego dziwką? Co jeśli jedziemy do jego domu, a on chce mnie teraz..
-Ty nią nie jesteś. Właśnie dlatego już tam nie pracujesz.-otworzyłam szerzej oczy.
-To przez ciebie mnie zwolnili.-powiedziałam zaciskając pięść.
-Ej..spokojnie.-podniósł ręce w geście obronnym, a po chwili znów umieścił je na kierownicy.-Ktoś mógłby ci zrobić krzywdę.
-Na przykład ty?-spytałam zirytowana.
-Nie.-odpowiedział stanowczo. Spojrzałam na niego, a po chwili zobaczyłam, że lusterko ma skierowane tak żeby mógł na mnie patrzeć.
-Co chcesz zrobić ze mną?-spytałam, ale nie odpowiedział. Kilka minut później dojechaliśmy pod ogromny dom. Evil wysiadł, a po chwili podszedł otworzyć mi drzwi. Zaprowadził mnie do środka domu i zamknął drzwi na klucz. Niekontrolowanie ziewnęłam.
-Widzę, że jesteś zmęczona, chodź.-powiedział chcąc złapać mnie za rękę, ale w porę się odsunęłam.
-Chce wrócić do domu.-szepnęłam. Czułam się dziwnie i byłam przestraszona, dlaczego po prostu nie odwiezie mnie do domu?
-Chodź.-powtórzył i ruszył w stronę wielkich schodów. Westchnęłam i ruszyłam za nim. Po chwili otworzył przede mną drzwi i wpuścił przodem do środka.
-Chcesz wziąć prysznic?-spytał, a ja odwróciłam się w jego stronę.
-Nie..chce wrócić do domu.-powtórzyłam stanowczo na co westchnął.
-Jesteś głodna?-znowu zignorował moją prośbę. Pokiwałam przecząco głową, a on kiedy chciał wyjść złapałam go za ramię przez co momentalnie odwrócił się w moją stronę i spojrzał na moją rękę, która go dotykała przez co szybko ją zdjęłam.
-Proszę..chce wrócić..-spojrzałam mu w oczy.
-Dzisiaj zostaniesz u mnie..jutro obiecuję, że wrócisz do domu.-powiedział i zbliżył się do mnie.
-Idź spać Rose...-powiedział kładąc swoją dłoń na moim policzku.-Jesteś zmęczona.-stwierdził i wyszedł z pokoju. Westchnęłam i powoli zdjęłam spodnie. Zdecydowałam się zdjąć tylko to i zostać w jego bluzie. Spojrzałam na jego łóżko, a potem na kanapę. Wybrałam kanapę. Położyłam się na niej i zamknęłam oczy próbując zasnąć, chociaż po tym dniu to było cholernie trudne...
Kiedy już byłam prawie nieprzytomna i nie za bardzo kontaktowałam poczułam jak ktoś mnie podnosi, a potem kładzie na czymś bardzo miękkim. Poczułam jak przytula mnie, a potem całuje w policzek, a na koniec jego kojący głos.
-Moja księżniczka...
***
30 maja 2014 rok
Miesiąc 1 Dzień 1
Powoli otworzyłam swoje zaspane oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po pokoju po czym przymrurzyłam oczy, bo pamiętam, że zasnęłam na kanapie. Po chwili drzwi od pokoju się otworzyły, a do pokoju wszedł Evil. Kiedy mnie zobaczył jego oczy zabłysły. Podszedł do mnie i postawił na stoliku obok talerz z kanapkami z nutellą. Uśmiechnął się do mnie.
-Jak spałaś?-spytał siadając blisko mnie przez co trochę się odsunęłam.
-Pamiętam, że zasnęłam na kanapie.-powiedziałam.
-To dlatego, że ciebie przeniosłem. Musiało ci być nie wygodnie.-wyjaśnił, a ja pokiwałam głową.
-Więc gdzie spałeś ty?-spytałam i momentalnie na niego spojrzałam.
-To chyba oczywiste.-zaśmiał się, a moje oczy się powiększyły.-Ej skarbie nie gryzę.-przysunął się bliżej mnie.
-Potrzebujesz pieniędzy prawda?-spytał, a moje usta uformowały się w literę "o".-Mam pewną propozycje.-spojrzał mi w oczy, a mnie przeszedł dreszcz.-Zostań moją dziewczyną.-zaksztusiłam się własną śliną. Byłam gotowa usłyszeć z jego ust naprawdę wiele, ale na pewno nie to!
-Powtórz proszę jeszcze raz, bo chyba cię nie zrozumiałam.-wydusiłam na jednym tchu, a wtedy on jednym ruchem posadził mnie na swoich nogach.
-Chce żebyś została moją dziewczyną.-powiedział wyraźnie patrząc mi w oczy.
-Słucham?-szepnęłam nadal oszołomiona.
-Zapłacę ci z góry za 3 miesiące.
-Ale..-przerwał mi.
-Po prostu będziesz udawała, że mnie kochasz.-kosmyk moich włosów wsadził za ucho i nadal patrzył na mnie i oczekiwał odpowiedzi. Zaczęłam niespokojnie się wiercić.
-Skarbie.-jęknął po chwili.-Jeśli nie chcesz żebym wziął cię tu i teraz..rędzę ci przestać.-wyjęczał, a ja momentalnie przestałam się ruszać. Ja nawet przestałam oddychać. Kurwa skąd wziął mu się ten pomysł?
-A więc? Jak będzie?-spytał uwodzicielsko szepcząc mi do ucha, a po chwili zaczął zbliżać się do moich ust. Nie odsunęłam się po prostu tam byłam. On delikatnie złączył nasze usta, a po chwili zaczął mnie całować. Po chwili oddałam jego pocałunek. Poczułam jak mnie przewraca tak, że lerzałam na łóżku, a on był na mnie. Wplotłam swoje ręce w jego włosy i lekko zaczęłam je ciągnąć. Nie wiem czemu to robię, ale jego usta są cholernie idealne. Były takie miękkie i ciepłe. Całował mnie czule i powoli. Nie wiem ile to trwało, ale chciałabym żeby trwało wiecznie. Po chwili powoli odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
-Przyjmuję to jako zgodę.-uśmiechnął się i zszedł ze mnie po czym położył się obok i przytulił mnie do siebie. O..mój..boże..czy ja właśnie stałam się dziewczyną najniebezpieczniejszego gościa w Nowym Yourku?
-Wygodnie ci?-szepnął mi do ucha, a ja pokiwałam głową i wtuliłam się w niego. Było mi tak ciepło i przyjemnie.
-Powiedz coś kochanie.-szturchnął mnie nosem w szyję.
-Co byś chciał usłyszeć?-spytałam odwracając się do niego. Był nadal uśmiechnięty. Przysunął się do mnie i cmoknął w usta.
-Podoba ci się kiedy cię dotykam?-spytał przejeżdżając swoją dłoniął po moim ciele. Przeszły mnie dreszcze.
-Tak.-odpowiedziałam szczerze, a on przejechał swoją dłonią jeszcze raz. Kurwa co się ze mną dzieje? Rozpływam się przy nim.
-Masz jakieś plany na dziś?-spytał unosząc jedną brew do góry, a ja pokiwałam przecząco głową.
-To dobrze, bo chcę cię zabrać na imprezę.-chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam i skrzywiłam.
-Nie lubię imprez.
-Będziesz tam ze mną.-powiedział przybliżając się do mnie i robiąc minę smutnego szczeniaczka. Jeju ale on słodki. Zachichotałam.
-Dobrze, ale nie zostawiaj mnie tam samej.
-Nie mam zamiaru.-spojrzał mi w oczy i cmoknął w nos. Jakim cudem ktoś tak niebezpieczny może być równocześnie tak słodki?
-Emm..-cholera jak on ma właściwe na imię?
-Justin.-uśmiechnął się, a ja się zarumieniłam.
-Więc Justin...dlaczego ja? Jest tak dużo dziewczyn ładniejszych ode mnie, a ty...
-Nie zadawaj o to pytań.-powiedział stanowczo.-Liczy się to, że jesteś moja.-warknął, a ja się wzdrygnęłam.-No chodź tu.-powiedział już spokojniej i wystawił ręce żebym się do niego przytuliła co zrobiłam. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk, który sygnalizował, że jestem głodna. Zarumieniłam się, a on się zaśmiał.
-Awwh ktoś tu jest głodny.-moje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone przez co odsunęłam się od niego i spóściłam głowę, a on postawł przed nami talerz z kanapkami.
-Smacznego.-uśmiechnął się i wziął jedną kanapkę, a ja po chwili zrobiłam to samo. Oczywiście po chwili ubrudziłam się nutellą i chciałam ją wytrzeć, ale złapał mnie za rękę żebym tego nie robiła. Przysunął się do mnie i zlizał to po czym wpił mi się w usta.
-Mmm z ciebie smakuje to o wiele lepiej.-znowu się zarumieniłam. Był słodki i tajemniczy. Nie znałam go, ale czułam, że jestem bezpieczna.
-Ile masz lat?-wypaliłam bez zastanowienia, po czym moje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.
-23.-odpowiedział uważnie mi się przyglądając.-Jest coś co chcesz jeszcze wiedzieć?-uśmiechnął się.
-Opowiedz mi trochę o sobie..nie znam cię.-powiedziałam, a po chwili zobaczyłam jak jego szczęka się zaciska, a po chwili rozluźnia.
-Dobrze...urodziłem się 1 marca w Kanadzie, a dokładniej Stratford. Moja rodzina mnie nienawidzi...-przerwałam mu.
-Jak to?-moje oczy się lekko rozszerzyły.
-Kto mógłby kochać kogoś takiego jak ja?-spytał, a ja zbliżyłam się do niego i go przytuliłam, a on przyciągnął mnie bliżej.
-Każdy rodzic kocha swoje dziecko.
-Nie w moim przypadku...
-Czemu?
-Nie ważne.-westchnął i pocałował mnie w czoło.-Nie chce żebyś mieszała się w moje interesy.
-Interesy?-zmarszczyłam brwi.
-Tak kochanie.-zaśmiał się.-Ale nie drąż tego tematu.-pokiwałam twierdząco głową.-Grzeczna dziewczynka.-uśmiechnął się.
-Mieszkasz tu sam?-spytałam nagle. Powinnam nauczyć się najpierw myśleć.
-Nie, z chłopakami..niedługo ich poznasz.-ponownie się uśmiechnął.
-Chyba powinnam wracać do domu.-powiedziałam, a on zmarszczył brwi.
-Nie chcesz ze mną być?
-Nie oczywiście, że chce, ale muszę coś załatwić.
-Co?
-Nieważne...-nie chciałam o tym mówić.
-Jesteś moją dziewczyną możesz mi mówić o wszystkim.-westchnął.
-Ale to nie jest nic ważnego.
-Skoro tak możesz mi powiedzieć.
-Dobrze...chce pojechać i odwiedzić mamę w szpitalu.-spuściłam głowę. On mnie przytulił i pocałował w policzek.
-Podwiozę cię i zapłacę za leczenie i tak jestem tobie winny.-powiedział, a moje oczy się rozszeżyły.
-Skąd wiesz..nikomu o tym nie mówiłam.-wydusiłam z siebie patrząc na niego zszokowana.
-Ja żądzę tym miastem kochanie..wiem więcej niż możesz sobie wyobrazić.-powiedział, a po chwili dodał.-Masz wielkie szczęście, że zainteresowałem się właśnie tobą, inne zabijałyby żeby być na twoim miejscu.-był przemądrzały i zbyt pewny siebie. Nienawidziłam takich osób.
-A jeśli bym się nie zgodziła?-spytałam.
-Nie przyjołbym odmowy.-spojrzał mi w oczy.-Mam wszystko czego chcę.
-Lepiej już pójdę.-powiedziałam, nie chcąc się z nim kłócić.
-Mówiłem, że cię podwiozę. Myślisz, że tak po prostu dam ci chodzić samemu?-unósł brew.
-Czemu nie?-jego zachowanie było dziwne.
-Nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził.-odpowiedział łapiąc moją rękę.-Twój dom jest strzeżony nikt nie wejdzie do niego, a od dzisiaj będą obserwowali cię moi ludzie.
-Słucham?-zmarszczyłam brwi.
-Witaj w moim cholernym świecie księżniczko.-mrugnął do mnie i wstał po czym wyszedł z pokoju. To wszystko nie mogło skończyć się dobrze...
__________________________________________________
Tak strasznie przepraszam! Nie miałam weny, ani motywacji ;/ Chciałabym napisać, że niedługo dodam następny rozdział, ale na święta wyjeżdżam i nie będę miała internetu ;/ Wybaczcie mi :(
-Dobrze, ale nie zostawiaj mnie tam samej.
-Nie mam zamiaru.-spojrzał mi w oczy i cmoknął w nos. Jakim cudem ktoś tak niebezpieczny może być równocześnie tak słodki?
-Emm..-cholera jak on ma właściwe na imię?
-Justin.-uśmiechnął się, a ja się zarumieniłam.
-Więc Justin...dlaczego ja? Jest tak dużo dziewczyn ładniejszych ode mnie, a ty...
-Nie zadawaj o to pytań.-powiedział stanowczo.-Liczy się to, że jesteś moja.-warknął, a ja się wzdrygnęłam.-No chodź tu.-powiedział już spokojniej i wystawił ręce żebym się do niego przytuliła co zrobiłam. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk, który sygnalizował, że jestem głodna. Zarumieniłam się, a on się zaśmiał.
-Awwh ktoś tu jest głodny.-moje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone przez co odsunęłam się od niego i spóściłam głowę, a on postawł przed nami talerz z kanapkami.
-Smacznego.-uśmiechnął się i wziął jedną kanapkę, a ja po chwili zrobiłam to samo. Oczywiście po chwili ubrudziłam się nutellą i chciałam ją wytrzeć, ale złapał mnie za rękę żebym tego nie robiła. Przysunął się do mnie i zlizał to po czym wpił mi się w usta.
-Mmm z ciebie smakuje to o wiele lepiej.-znowu się zarumieniłam. Był słodki i tajemniczy. Nie znałam go, ale czułam, że jestem bezpieczna.
-Ile masz lat?-wypaliłam bez zastanowienia, po czym moje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.
-23.-odpowiedział uważnie mi się przyglądając.-Jest coś co chcesz jeszcze wiedzieć?-uśmiechnął się.
-Opowiedz mi trochę o sobie..nie znam cię.-powiedziałam, a po chwili zobaczyłam jak jego szczęka się zaciska, a po chwili rozluźnia.
-Dobrze...urodziłem się 1 marca w Kanadzie, a dokładniej Stratford. Moja rodzina mnie nienawidzi...-przerwałam mu.
-Jak to?-moje oczy się lekko rozszerzyły.
-Kto mógłby kochać kogoś takiego jak ja?-spytał, a ja zbliżyłam się do niego i go przytuliłam, a on przyciągnął mnie bliżej.
-Każdy rodzic kocha swoje dziecko.
-Nie w moim przypadku...
-Czemu?
-Nie ważne.-westchnął i pocałował mnie w czoło.-Nie chce żebyś mieszała się w moje interesy.
-Interesy?-zmarszczyłam brwi.
-Tak kochanie.-zaśmiał się.-Ale nie drąż tego tematu.-pokiwałam twierdząco głową.-Grzeczna dziewczynka.-uśmiechnął się.
-Mieszkasz tu sam?-spytałam nagle. Powinnam nauczyć się najpierw myśleć.
-Nie, z chłopakami..niedługo ich poznasz.-ponownie się uśmiechnął.
-Chyba powinnam wracać do domu.-powiedziałam, a on zmarszczył brwi.
-Nie chcesz ze mną być?
-Nie oczywiście, że chce, ale muszę coś załatwić.
-Co?
-Nieważne...-nie chciałam o tym mówić.
-Jesteś moją dziewczyną możesz mi mówić o wszystkim.-westchnął.
-Ale to nie jest nic ważnego.
-Skoro tak możesz mi powiedzieć.
-Dobrze...chce pojechać i odwiedzić mamę w szpitalu.-spuściłam głowę. On mnie przytulił i pocałował w policzek.
-Podwiozę cię i zapłacę za leczenie i tak jestem tobie winny.-powiedział, a moje oczy się rozszeżyły.
-Skąd wiesz..nikomu o tym nie mówiłam.-wydusiłam z siebie patrząc na niego zszokowana.
-Ja żądzę tym miastem kochanie..wiem więcej niż możesz sobie wyobrazić.-powiedział, a po chwili dodał.-Masz wielkie szczęście, że zainteresowałem się właśnie tobą, inne zabijałyby żeby być na twoim miejscu.-był przemądrzały i zbyt pewny siebie. Nienawidziłam takich osób.
-A jeśli bym się nie zgodziła?-spytałam.
-Nie przyjołbym odmowy.-spojrzał mi w oczy.-Mam wszystko czego chcę.
-Lepiej już pójdę.-powiedziałam, nie chcąc się z nim kłócić.
-Mówiłem, że cię podwiozę. Myślisz, że tak po prostu dam ci chodzić samemu?-unósł brew.
-Czemu nie?-jego zachowanie było dziwne.
-Nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził.-odpowiedział łapiąc moją rękę.-Twój dom jest strzeżony nikt nie wejdzie do niego, a od dzisiaj będą obserwowali cię moi ludzie.
-Słucham?-zmarszczyłam brwi.
-Witaj w moim cholernym świecie księżniczko.-mrugnął do mnie i wstał po czym wyszedł z pokoju. To wszystko nie mogło skończyć się dobrze...
__________________________________________________
Tak strasznie przepraszam! Nie miałam weny, ani motywacji ;/ Chciałabym napisać, że niedługo dodam następny rozdział, ale na święta wyjeżdżam i nie będę miała internetu ;/ Wybaczcie mi :(
ojej ;o jaki słodki :> nie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńFajnie, że w końcu dodałaś. Jest świetne.
OdpowiedzUsuńAle świetny ! Dodaj szybko nowy
OdpowiedzUsuńGenialy, mam nadziej ze po świętach jednak pojawi xd
OdpowiedzUsuńŚwietny !!! Nie mogłam sie juz doczekać tego rozdziału, czekam na next :)
OdpowiedzUsuńKochana! Nawet nie wiesz jak wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam "Rozdział 3". Wiem, że nie komentuję rozdziałów, za co Cię bardzo przepraszam, ale chcę, żebyś wiedziała, że codziennie sprawdzam bloga i jestem fanką tej historii :). Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się dalej posunie. Życzę dużo weny! Czekam na NN. / Laura.
OdpowiedzUsuńBooski
OdpowiedzUsuńCieszę się że uż dodałaś. :) jest boski czekam na następne.
OdpowiedzUsuńIdealne ^.^ uwielbiam je czytać ♡♡♡
OdpowiedzUsuńKocham :*
OdpowiedzUsuńczekam na nowy:)<3
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) i nie ma co więcej pisać :D czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :) tylko mogłyby być częściej :( świetnie piszesz mam nadzieje że rozdział pojawi się niedługo , pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy ? :)
OdpowiedzUsuńNio właśnie kiedy będzie kolejny rozdział?
UsuńKiedy nowy rozdział ? ;/
OdpowiedzUsuńPo kilku miesiącach przerwy powróciłam na bloga z nową historią o Marie&Justinie - swaagbiebeer.blogspot.com. #MOPff
OdpowiedzUsuńOna: "A po północy znowu jestem nikim. Zwyczajna i śpiąca."
On: "Przypadkowe muśnięcie Twej dłoni, głębokie i tajemnicze spojrzenie w oczy, usłyszenie chociażby jednego słowa wypełniłoby cały mój dzień."
+ MOŻESZ POLECIĆ MOJE FF? DZIEKUJE <3!
Błagaaaaaam daj rozdział :-( to jest najlepsze opowiadanie jakie czytałam :_(
OdpowiedzUsuń